Biogazownia utylizacyjna przy zakładzie mięsnym – przyszłościowy kierunek

Ustawa o odpadach z 14 grudnia 2012 r. znowelizowana w 2016 r. precyzuje szereg postanowień dotyczących gospodarowania odpadami, czego konsekwencją są m.in. rosnące koszty zewnętrznej utylizacji odpadów poprodukcyjnych, w tym rzeźnych. Rozwiązaniem może być wykorzystanie tzw. ubocznych surowców niejadalnych w biogazowni.

Odpady z przemysłu mięsnego jeszcze kilka lat temu najczęściej przetwarzano na mączkę mięsno-kostną oraz tłuszcz i spalano lub używano jako polepszacz gleby. Kosztowność tego procesu sprawiła jednak, że obecnie przemysł mięsny poszukuje nowych, alternatywnych metod utylizacji, o większej ekonomicznej opłacalności.

Cechą charakterystyczną odpadów poubojowych klasyfikowanych jako materiały wysokiego ryzyka czy materiały szczególnego ryzyka jest wysoka zawartość materii organicznej, co pozwala na ich wykorzystanie jako surowiec do produkcji biogazu.

Taki też zamysł stał za budową biogazowni działającej przy Zakładzie Mięsnym Mróz w wielkopolskich Borzęciczkach. Instalacja o mocy 1,2 MW uruchomiona w 2013 r. powstała z myślą o zagospodarowaniu odpadów rzeźnych (Grupa Mróz posiada 10 tys. ha ziemi, hodowlę 3,5 tys. krów, ok. 2,5 tys. sztuk bydła i 120 tys. świń rocznie) oraz zmniejszeniu uciążliwości położonej w okolicy chlewni. – Gnojowica, której przy takiej skali hodowli jak w Grupie Mróz jest bardzo dużo, stała się problemem dla okolicznych mieszkańców ze względu na zapach. Stąd pomysł na budowę biogazowni. Drugim argumentem było zagospodarowanie odpadów rzeźnych – uzasadnia inwestycję Leszek Sadowski, dyrektor w Mróz SA. Decyzja o lokalizacji zapadła po przeanalizowaniu dostępności substratów – poza bliskością gospodarstwa hodowlanego zdecydował duży areał gruntów pod uprawę kukurydzy. Zapewnienie odpowiedniego zaplecza dla funkcjonowania biogazowni jest kluczowe pod kątem jej rentowności, a brak stałego źródła tanich substratów to z reguły główna przyczyna problemów finansowych polskich instalacji biogazowych.

Rola społeczności lokalnej

Budowa biogazowni przy Zakładach Mięsnych Mróz w Borzęciczkach odbyła się bez protestów lokalnej społeczności i przy wsparciu tamtejszych władz, w czym największy udział miało samo przedsiębiorstwo. – Zabieraliśmy mieszkańców na wycieczki objazdowe po Polsce i do Niemiec, żeby pokazywać im już funkcjonujące obiekty i rozwiać wątpliwości co do ewentualnych problemów „zapachowych” czy środowiskowych, jakie może powodować biogazownia – mówi Leszek Sadowski. Jak dodaje, wszystkie procedury na szczeblu samorządowym poszły gładko, bez wątpienia także dlatego, że biogazownia miała zniwelować fetor z chlewni w Borzęciczkach. – Dziś to do nas przyjeżdżają osoby z innych regionów kraju, żeby zobaczyć, jak instalacja działa i że rzeczywiście nie generuje odorów. A jest ona zlokalizowana 500 metrów od najbliższych zabudowań – mówi Leszek Sadowski.

Zmiana substratu

Technologię potrzebną do uruchomienia instalacji dostarczyła firma Polnet Biogaz. – Uczyliśmy się obsługi biogazowni i z czasem zdecydowaliśmy o zmianie jej profilu na typowo rolniczą, zasilaną gnojowicą i kiszonką kukurydzianą – mówi Leszek Sadowski. Rezygnacja z odpadów rzeźnianych wynikała z rachunku ekonomicznego – firma musiała ponosić dodatkowe nakłady wynikające z kosztownej higienizacji odpadów poubojowych. Obecnie wsad do fermentatora stanowi gnojowica, w mniejszym stopniu kiszonka kukurydziana pochodząca z upraw własnych firmy Mróz i inne odpady przemysłu rolno-spożywczego, np. wysłodki i korzonki buraczane, przeterminowana żywność czy wywar pogorzelniany. Łącznie 30 ton substratu dziennie.

Aspekt finansowy i środowiskowy

Firma Mróz SA sama sfinansowała budowę biogazowni, choć starano się o wsparcie ze strony Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z czasem pojawiły się przejściowe problemy finansowe wynikające ze spadku ceny energii elektrycznej sprzedawanej operatorowi. O ile w lutym 2014 r. wynosiła ona 201,35 zł/MWh, to kilka miesięcy później spadła do 180,55 zł/MWh, co w połączeniu z załamaniem na rynku zielonych certyfikatów (które utrzymuje się do dziś) doprowadziło do tego, że do inwestycji zaczęto dokładać. Bieżąca działalność Grupy Mróz umożliwiła takie rozwiązanie, ale wiele biogazowni rolniczych w Polsce przypłaciło gwałtowny spadek cen zawieszeniem działalności lub ogłoszeniem bankructwa. – Na biogazownię nie można patrzeć tylko pod kątem zarabiania pieniędzy. Okresowe przeglądy, serwisowanie, regeneracja turbin, awarie wynikające z eksploatacji – to wszystko inwestor musi uwzględnić, decydując się na budowę. W naszym przypadku ważne jest uniknięcie kosztów zagospodarowania odpadów rzeźnych i aspekt środowiskowy – wyjaśnia odpowiedzialny za projekt w Borzęciczkach Leszek Sadowski. Sytuacja finansowa biogazowni ustabilizowała się po przejściu na system błękitnych certyfikatów, jednak nadal nie ma mowy o zarabianiu pieniędzy. Ciepło wytwarzane przez instalację jest zużywane na jej własne potrzeby (podgrzewanie fermentatorów).

Wybicie: Budowa biogazowni przy zakładzie mięsnym jest więc interesującym i obiecującym kierunkiem rozwoju polskiego sektora biogazowego

Wykorzystanie odpadów w kolejnej biogazowni

Mróz SA przymierza się do budowy kolejnej biogazowni o mocy 1 MW. Przedsiębiorstwo dysponuje w regionie dwiema rzeźniami, w których ubija się 2 tys. sztuk świń na dobę, co generuje duże ilości odpadów rzeźnych wymagających skutecznego zagospodarowania, a zlecenie tego firmom zewnętrznym jest coraz droższe – utylizacja 1 tony to dziś koszt 350 zł. Biogazownia pomoże rozwiązać ten problem. Tym bardziej że pozostałości pochodzące z przetwórstwa rolno-spożywczego traktowane są jako odpad rolniczy, przez co instalacja biogazowa wykorzystująca tego typu substrat (i wybudowana po 1 lipca 2016 r.) ma w nowym systemie aukcyjnym zagwarantowaną cenę referencyjną na poziomie 550 zł za wyprodukowanie 1 MW „zielonej energii”.

─ Uważam, że wykorzystanie biogazowni pod kątem zagospodarowania odpadów przemysłu mięsnego to dobry kierunek. Nie tylko w kontekście utylizacji, ale też produkcji czystej energii – komentuje Leszek Sadowski. ─ Według mnie kluczowe jest nastawienie do tematu biogazu władz. Jeśli biogazownia będzie postrzegana jako źródło taniej energii, a jej efekt środowiskowy będzie traktowany jako oczywistość, to rozwój tej branży jest możliwy – dodaje.

Budowa biogazowni przy zakładzie mięsnym jest więc interesującym i obiecującym kierunkiem rozwoju polskiego sektora biogazowego, co wynika z uwarunkowań ekonomicznych: braku nakładów na surowiec energetyczny, przetwarzaniu odpadów na miejscu, co eliminuje wysokie koszty związane z ich zewnętrzną utylizacją, produkcją energii elektrycznej i ciepła wykorzystywanych na potrzeby zakładu, produkcją nawozu rolniczego (poferment), który można wykorzystać na własnych polach lub sprzedawać lokalnie.

Tekst: Jolanta Kamińska

Zdjęcia: Mróz SA